Jeżeli coś wiem na temat obrączkowania to najpewniej to, że moje pisklaki ich nie będą miały. A to po raz wtóry przez złośliwość losu.
Już Patapon miał być obrączkowany. Umówiłam się z hodowcą, że w dniu wyklucia dzwonie a on wyśle szybko ile sztuk trzeba. I wszystko by zadziałało, gdyby po tygodniu nie przyszła pusta koperta z dziurą wydartą po obrączce. Patapon był wypasionym jedynakiem, a jego nóżki nie były chude jak patyczki by czekać na kolejną przesyłkę. Pisklaki rosną baaardzo szybko.
W dniu wykluwania się obecnych pisklaków, całkiem nieblisko mojego domostwa odbywała się giełda ptaków egzotycznych. Pojechałam na nią, przeszukałam wszystkich sprzedawców i nie znalazłam obrączek o potrzebnych mi rozmiarach. Wysłał więc je hodowca ale niestety, szał świąteczno-wielkanocny opóźnił działania poczty i obrączek jeszcze nie ma. Moje maleństwa, jak się dzisiaj im przypatrzyłam nie są już maleństwami, mają 11 dni i wątpię w to by jakieś pierścionki zmieściły sie na ich nogasie. Ubolewam nad tym bo są one potomkami wyszukanych egzemplarzy ptaków wystawowych a taka obrączka.. hm, uszlachetnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz